ROZDZIAŁ CZWARTY
...Złość...
- A co jeśli jutra nie będzie? - zapytał Louis łapiąc kędzierzawego za dłoń.
- Nie pytaj mnie o jutro, to za tysiąc lat. - splótł ich palce razem.
Powiedziałbyś, że są idealną parą. Rzekłbyś, że będą razem do końca świata. Byłbyś przekonany, że oni nigdy nie przeminą. Skąd wiesz, może się mylisz?
Jego białe Vansy pobrudzone błotem, lekko obcierały jego pięty, gdyż były prawie całkowicie starte i zniszczone. Jednakże nie miał czasu, aby wyjść do sklepu zakupić nowe, ponieważ każdą wolną chwilę spędzał z Harrym. Koszulka w paski, czerwone spodnie i szelki. To było to, co kochał najbardziej. No może poza pewnym osiemnastolatkiem z burzą kręconych włosów oraz ciastem marchewkowym.
- Co byś powiedział, gdybym przefarbowała się na rudo? Myślisz, że muszę schudnąć parę kilo? Ostatnio przytyłam i nie mieszczę się w swoje ulubione dżinsy. Muszę zaprzestać tym ciągłym wypadom do Maca. Mama doradziła mi zmianę stylu. Powiedziała, że w tym sezonie są modne znów neonowe kolory. Jak to możliwe? Przecież były modne już jakiś czas temu. A później już nie. Czyli znowu są? Postanowiłam jednak wybrać się na zakupy. Chciałbyś mi towarzyszyć? Byłoby to miłe. Nie widziałam Cię od miesiąca. Co się z Tobą dzieje? Lou, tęsknię za Tobą. Brakuje mi Cię. - powiedziała na jednym wydechu Ally - najlepsza przyjaciółka Tomlinsona.
- Od którego pytania mam zacząć? - zaśmiał się Louis.
- Od początku. - odpowiedziała zdyszana.
- No więc, nie zmieniaj nic w sobie po pierwsze, bo jesteś idealna. A co do tych zakupów to pewnie. Powiedz tylko kiedy. Też za Tobą tęsknię. Przepraszam, że nie mam dla Ciebie za dużo czasu, ale wiesz.. Mój związek z Harrym kwitnie, a ja chcę się w niego angażować stuprocentowo. Kto, jak kto, ale Ty powinnaś mnie rozumieć. Jak tam Jared? Wszystko w porządku?
- Tak, w miarę tak. Ale błagam, nie odstawiaj mnie na drugi tor. Ja też chciałabym mieć Cię 24 godziny na dobę. Wiem, że muszę teraz dzielić się Tobą z Harrym, ale to boli. - łezka spłynęła po jej policzku.
- Nie płacz. - poprosił. - Gdzie jesteś? Przyjdę do Ciebie.
- U siebie. Tylko wiesz, muszę się najpierw zapytać kotów. Bo po Twojej ostatniej wizycie wciąż nie mogą się otrząsnąć. To niewiarygodne jak długo się z nimi nie bawiłeś. - oboje wybuchli śmiechem.
- Zaraz wychodzę. Ubiorę tylko jakąś kurtkę.
*czerwona słuchawka - połączenie zakończone*
- Gdzie idziesz? - zapytał Styles wychylając głowę zza ściany dzielącej kuchnię i salon.
- Do Ally. Prosiła o pomoc. Kompletnie się rozkleiła rozmawiając ze mną przez telefon. Tęskni. - stwierdził smutno.
- Nie ma sprawy. Idź, poczekam. - Louis nie mógł wyjść z podziwu jak słodko wyglądał w kuchennych rękawicach i z resztką czekolady na policzku. Starł ją po czym pocałował go.
- Postaram się nie wrócić późno, ale jakby co jestem pod telefonem. - zapewnił, pożegnał się i wyszedł. Podmuch chłodnego powietrza uderzył go zostawiając na jego twarzy malinowe rumieńce.
Przemierzał londyńskimi alejkami w kierunku mieszkania przyjaciółki. Gdy w końcu dotarł na miejsce, zaciągnął się zapachem odświeżacza powietrza, którym Allison zawsze pryskała klatkę schodową. Zapukał dwa razy, a chwilę później drzwi otworzyła mu blond piękność. Była ona jego ideałem kobiety i zapewne związałby się z nią, gdyby nie fakt, że jest homoseksualny. Przywitała go serdecznym uśmiechem i zaproszeniem do środka. Ułożył się wygodnie na satynowej kanapie w pokoju dziennym i włączył telewizor.
Dziewczyna położyła się obok niego i zaczęła bawić się jego włosami. Oni byli jak stare dobre małżeństwo. Co chwilę się kłócili, po czym momentalnie godzili.
Dyskutowali parę godzin na różne tematy. Brakowało im swojej obecności dlatego musieli się sobą nacieszyć. Zmęczeni położyli się do jednego łóżka. Zawsze spali razem. Nigdy nie zaszło między nimi do czegoś więcej. Szanowali siebie nawzajem i wiedzieli, że nie są oni osobami, które mogłyby się w sobie zakochać. Louis kochał Harry'ego, a Ally Jareda. Taki układ im całkowicie pasował.
Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości
Przekręcił drzwi i przekroczył ich próg najciszej jak tylko mógł. Nagle do jego uszu dobiegł dźwięk doskonale znanej mu melodii.
- Dlaczego on jeszcze nie śpi? - zastanawiał się Louis.
Wszedł do salonu wcześniej ściągając buty. Stanął za chłopakiem obejmując go w talii.
- Jest 5 nad ranem. - powiedział spoglądając na zegarek. Jego ton nie wykazywał żadnych emocji.
- Wiem, przepraszam, zasnąłem. - usiadł koło niego.
- Nie sądzę, byś powinien spotykać się z Ally.
- Dlaczego? - zapytał zdziwiony.
- Bo chcę mieć Cię tylko dla siebie. - wskazał na swoje serce.
- Przecież wiesz, że jesteś najważniejszy. - powiedział Louis. W oczach Harry'ego pojawiły się łzy, a na twarzy wymalowany był gniew. Wstał i zrzucił wszystko ze stołu. Krzyczał niezrozumiałe słowa i strącał wszystko co stawało mu na drodze. Louis starał się złapać go za rękę, ale osiemnastolatek odepchnął go. Zaskoczony odszedł i usiadł skulony koło komody. Oglądał wszystko z ogromnym strachem. Z jego oczu lały się łzy. Nie był pewien jego kolejnego kroku. Harry poszedł do kuchni i wziął nóż. Tomlinson myślał, że ten chciał go zabić, lecz gdy już stali naprzeciw siebie naciął sobie skórę na nadgarstku. Chwilę później pojawiła się kolejna blizna, po niej jeszcze inna. Lou starał się go powstrzymać krzycząc na niego i wyrywając mu nóż. Jednak się to mu nie udało.
- Widzisz? Widzisz jak przez Ciebie cierpię? - wrzeszczał Harry. Każda sekunda wydawała się być wiecznością. - Moje serce krwawi tak jak mój nadgarstek. Miałeś mnie kochać.
- Przecież Cię kocham. - odpowiedział szybko Louis.
Chłopak zmiękł widząc przerażenie swojego narzeczonego. Wierzył mu. Jednak coś skłoniło go do zrobienia tego co zrobił.
- Przepraszam. Nie powinienem. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Byłem taki zazdrosny. Właściwie bezpodstawnie. Na prawdę przepraszam. - opadł w jego ramiona. - Ale proszę, nie chodź do niej już nigdy więcej. - spojrzał na niego tym "swoim" wzrokiem. Teraz wszystko było już jasne. Louis nigdy nie mógł się mu oprzeć, dlatego Harry zawsze dostawał to co chciał.
- Dobrze. - pogodzili się pocałunkiem. Boo Bear założył opatrzył rany chłopaka i wszystko miało być już dobrze. I było. Ale czy to nie było tylko złudzenie?
Ci, którzy nie czują zazdrości, nie czują nic
Gdy siedzę sam na parapecie oparty na ścianie,
wpatrując się w okno
pomyśl o mnie i spójrz w niebo.
Może zobaczysz wtedy tą samą gwiazdę,
co ja widzę w tej chwili.
Wiedz wtedy.. Mimo, że
znajduję się na końcu świata,
to jestem przy Tobie i łapię Cię za dłoń.
Mówię Ci jaki jesteś piękny i jak bardzo Cię kocham.
Mimo, że mnie nie ma - jestem i zawsze będę.
Złap mnie za rękę
i poczuł szczęście,
które czuję ja,
gdy dotykam Cię.
Ciepło, które mnie wypełnia,
motylki, które czuję w swym żołądku,
dowodzą o tym,
że Cię kocham.
I jestem tego w stu procentach pewny,
że gdybym musiał
poświęcić swe życie, byś Ty
mógł trwać dalej,
z pewnością bym to zrobił,
nie zastanawiając się chwili dłużej.
~Żyj pełnią życia, żałuj swoich błędów~