Dalsze rozdziały zostaną opublikowane, gdy skończę pisać całe opowiadanie.

wtorek, 20 listopada 2012

02.

...Cisza...

Głośne, nierównomierne oddechy oraz odgłosy bicia ich serc. Oboje byli zdenerwowani, ale dobrze czuli się w tej sytuacji. Wiedzieli, że ta chwila nie będzie trwała wiecznie. Minie i pozostanie jedynie wspomnieniem. Louis wpatrywał się w oczy Harry'ego bawiąc się jego loczkami.
- Jesteś cudowny. - rzekł Harry łapiąc za dłoń towarzysza.
- Dlaczego tak uważasz? - zapytał zdziwiony Tomlinson.
- Czy mą odpowiedzią mógłby być zwykły pocałunek w policzek? - jak powiedział tak zrobił.
Zieleń oczu kędzierzawego doprowadzała Lou do szaleństwa. Wpatrując się w nie czuł się wręcz wspaniale. Dokładnie jak w niebie, raju. Jego własny paradise.
- Chciałbym tak trwać wieczność. - stwierdził Styles.
- Kto powiedział, że nie możemy? - odpowiedział pytaniem Tommo.

Wiem o Tobie wszystko, a mimo to szalenie Cię kocham 

Jeden sygnał. Cisza. Kolejny. Pustka.
- Halo? - odebrał.
- No w końcu. - zaśmiał się chłopak. - Co tak długo? - spytał.
- Nie mogłem znaleźć telefonu. - wytłumaczył się.
- Miałeś być w domu godzinę temu. Co się stało? - zapytał Styles.
- Spotkanie lekko się przedłużyło. Mój przyszły szef chciał omówić ze mną warunki pracy. Zaczynam dopiero za miesiąc, ale to dlatego, że wtedy rusza zupełnie nowy projekt. Powiem szczerze, że jestem zadowolony. - oznajmił czekając na odpowiedź swojego chłopaka.
- Jestem z Ciebie dumny. - pogratulował. - Ale teraz już wracaj do mnie, bo obiad ostygł. Odgrzeję Ci, chyba nie chcesz jeść zimnego?
- Właśnie jestem w drodze do domu. Coś tłoczno dziś w tym autobusie. - stwierdził przyglądając się tłumowi wokół niego.
- Do zobaczenia. - zakończył rozmowę dodając na sam koniec całusa.
Musiał czekać jeszcze 15 minut, ale był skłonny czekać na niego nawet całe życie. Gdy Louis w końcu przekroczył próg drzwi wejściowych, Harry podekscytowany rzucił mu się na szyję witając go.
- Też się cieszę, że Cię widzę. - zapach ukochanej pieczeni dostał się do jego nozdrzy. Udał się do kuchni, a widok jaki zastał zupełnie go zaskoczył. Pięknie nakryty stół, dwie palące się świece oraz butelka czerwonego wina. Otworzył usta ze zdziwienia, po czym pocałował w policzek Harolda.
Zasiedli przy stole napawając się spokojem.
- Dziękuję za wszystko. - ujął jego dłoń. - Na prawdę.
- To ja dziękuję.
- Za co? - spytał Louis.
- Za to, że czynisz mnie szczęśliwym. - odpowiedział i upił łyk trunku.

- Dlaczego Cię kocham? Kocham Cię za to kim jesteś, a jesteś idealny. 

Uśmiechnął się szczerze i złapał jego dłoń dumnie krocząc ku budynkowi restauracji. Dziś zorganizował dla Harry'ego niespodziankę w zamian za to jak bardzo się dla niego ostatnio natrudził szykując romantyczną kolację. Zamówił stolik w 'Luxury'.
- Czeka pan na kogoś? - zapytał kelner.
- Nie proszę pana, przecież widać, że mój towarzysz siedzi naprzeciw mnie. - Młody kelner w czarnym fartuchu rozejrzał się dookoła.
- Huh? - oburzony Tomlinson opuścił lokal.
- Boo. - poklepał go w ramię Harry. - Nie możesz być taki wybuchowy. Staraj się panować nad swoimi emocjami. - zaśmiał się.

- Co byś zrobił, gdyby nastał koniec świata? - zapytał osiemnastolatek.
- Pozwoliłbym niebu upaść, pozwoliłbym ziemi się zawalić, nie bałbym się, ponieważ byłbym z Tobą. Trzymałbym Cię za rękę. Wstrzymałbym oddech i po raz ostatni złożyłbym na Twych ustach pocałunek.
A Ty? - uśmiechnął się.
- Zrobiłbym to samo. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo Cię kocham. - objął go swoim ramieniem spoglądając na niebo. Było koloru grejfrutowo-pomrańczowego. Kochali oglądać wspólnie zachody słońca. To było jedno z ich ulubionych zajęć.
- Settle down with me, cover me up, cuddle me in. Lie down with me and hold me in your arms. - Louis zaczął śpiewać fragment piosenki.
- And your heart's against my chest, your lips pressed to my neck. I'm falling for your eyes, but they don't know me yet. And with a falling I'll forget, I'm in love now. - dodał Harry.
- Spraw, bym poczuł się jak motyl. - rzekł Tomlinson.
- A Ty rozwiń moje skrzydła.
Zbliżające się ku sobie usta, zamykające się powieki. Ułamek sekundy i stały by się jednością. Dźwięk tuczącego się szkła, zbita ulubiona filiżanka. Zraniona dłoń, zakrwawiony dywan. Słowo przepraszam, łzy bólu.
- Zadzwonię po pogotowie. - zaoferował Louis.
- Nie trzeba, wytrzymam. - odpowiedział szybko Harry.
- Jesteś pewny? - zapytał.
- Tak.

Drogi przyjacielu, 
zostań przy mnie, 
gdy będę płakał, 
gdy będę cierpiał, 
gdy będę smutny lub zły. 
Drogi przyjacielu, 
złap mnie za rękę
i poprowadź przez życie. 
Drogi przyjacielu, 
miałem dzisiaj piękny sen. 
Śniłeś mi się i wiesz co?
Byłeś mój i tylko mój. 
Czy mógłbym sprawić, by byłoby tak również i w rzeczywistości?
Błagam, nie opuszczaj mnie nawet na sekundę. 
Nie zostawiaj mnie samego. 
Bo bez Ciebie jestem nikim.

Czuję, że na Ciebie nie zasługuję.

Ale proszę, 

doceń mnie choć trochę. 
Spraw, bym poczuł się kochany. 
Nie chcę być już nigdy sam,
bo przy Tobie odnalazłem szczęście.

~Śnij, ale ze świadomością, że niedługo w końcu będziesz musiał się obudzić~