Dalsze rozdziały zostaną opublikowane, gdy skończę pisać całe opowiadanie.

poniedziałek, 3 września 2012

Prolog

...Ból...

Chciałbym być taki jak każdy mój rówieśnik. 
Dlaczego różnię się od wszystkich aż tak bardzo? Dlaczego nie mogę być tak przeciętny jak inni?
Odkąd przyjaciele dowiedzieli się, że jestem inny, odwrócili się ode mnie. 
Nie mam nikogo. 
Czemu nie potrafią zrozumieć, że to wcale nie czyni mnie ohydnym i odrażającym?
Przecież tacy jak my są równie normalnymi osobami co Wy!
Jestem taki samotny. 
Chciałbym mieć przyjaciela. 
Dobry Boże. 
Podaruj mi osobę, która uczyni mnie szczęśliwym
i
sprawi, że znów się uśmiechnę. 
Czy proszę o wiele? 

- Dlaczego płaczesz? - odwróciłem się i ujrzałem Jego tuż obok siebie. Brązowe, niesforne loki przysłaniały mu połowę twarzy, co nie pozwalało mi z początku dokładnie mu się przyjrzeć. 
- Bo jest mi smutno. - odpowiedziałem i schowałem twarz w dłoniach. 
- Dlaczego jest Ci smutno? - zapytał. Z początku denerwowała mnie jego ciekawość, lecz gdyby nie ona, z pewnością nie zwróciłby na mnie jakiejkolwiek uwagi. 
- Ponieważ ludzie są zbyt okrutni. Ranią mnie tak bardzo nie zdając sobie z tego sprawy. - kolejna łza spłynęła po moim policzku. 
- Czemu Cię ranią? Co oni Ci robią? - usiadł koło mnie. 
- Wyzywają, krytykują, biją, upokarzają, śmieją się i dogryzają na każdym kroku. - na samą myśl o nich robi mi się smutno. 
- Dlaczego tak po prostu nie zostawia Cię w spokoju?
- Poniewaz nie potrafią zaakceptować... - przerwalem .
- Zaakceptować czego ? - położył swą rękę w okolicach mojego uda.
- Że jestem gejem. - spodziewałem się innej reakcji na moją odpowiedź. On przysunął się do mnie bliżej i pocałował mnie w usta. Tak po prostu. Sprawił, że poczułem się dużo lepiej.
Czyżby moje prośby zostały wysłuchane i to właśnie On jest moją bratnią duszą?
Kto wie?  

~początek banalny, w przeciwieństwie do końca~